Za Horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody- historie nieznane

Za horyzont. Polaków latynoamerykańśkie przygody  to nieznane historie Polaków w Ameryce Łacińskiej. Tomasz Pindel opisał je bardzo ciekawie i wciągająco.  Wędrował przez Chile, Brazylię, Argentynę, Gwatemalę, Meksyk i Haiti.  W każdym z tych państw szukał polskich akcentów i potomków pierwszych emigrantów.

Odnalazł niesamowite historie ludzi.Za horyzont Tomasz Pindel

Za horyzont  to bardzo rzetelnie spisana analiza polsko-latynoskich opowieści i  życiorysów. Wiele z nich owianych jest legendą i ciężko jest ocenić ich prawdziwość. Jednak autor nie daje za wygraną, szuka informacji, rozmawia z potomkami pierwszych emigrantów, odwiedza ich domy, cmentarze grobowce, podpytuje żyjących  przyjaciół i znajomych. Dowiaduje się o rzeczach, które ciężko znaleźć w literaturze. A musiał też w niej szukać, bo sama bibliografia zajmuje sześć stron. Ponieważ posiada dar opowiadania czytelnik ma wrażenie, że razem z nim przemierza miasta, miasteczka, siedzi z autorem i jego rozmówcą przy stole i uczestniczy w każdym spotkaniu.

Z książki dowiemy się  jakie były powody emigracji Polaków do Ameryki Łacińskiej (lub jaki to przypadek sprawił, że się tam znaleźli), czym się zajmowali, jak żyli, jakie mieli problemy czy i jak zostali przyjęci przez mieszkańców. Dowiemy się także,  czym zasłynęli nasi rodacy w miejscu, gdzie na nowo próbowali ułożyć sobie życie.  A historii jest mnóstwo.

Za horyzont Tomasz Pindel

Polak potrafi.

A jakże,  hasło znane nam od najmłodszych lat. Czym nasi rodacy zasłynęli w produkcji yerba mate w Argentynie?

Ziarna ostrokrzewu nie wypuszczą kiełków, jeśli wcześniej skorupa ich nie zostanie zmiękczona. W czasach jezuickich dawano te nasiona kurom i innemu domowemu ptactwu i siano je dopiero wtedy, kiedy przeszły przez drobiowy układ pokarmowy. Polscy plantatorzy usprawnili ten system, pozbywając się bezpośrednio kur: ziarna zrywa się wcześniej, póki ich powłoka jeszcze nie stwardnieje, rozgniata się i płucze, a potem sieje się w wilgotnej i zaciemnionej ziemi, a na właściwą plantację przenosi się już kilkunastocentymetrowe siewki. Po trzech latach można zbierać pierwszy plon (s. 173).

Jest jeszcze inna historia, którą pozwolę sobie przytoczyć – losy Jana Szychowskiego, nazywanego „polskim milionerem z Misiones”, który stał się symbolem osadniczego sukcesu w tej argentyńskiej prowincji.

Dorobił się ogromnej plantacji yerba mate przynoszącej spore zyski, ale słynął   także  jako zręczny inżynier samouk, konstruktor. W 1900 roku jako jedenastolatek przyjechał do Argentyny. Pracował u kowala, ale głośno zrobiło się o nim, gdy – przyjrzawszy się wcześniej sprowadzonemu z Niemiec egzemplarzowi- własnoręcznie skonstruował tokarkę. Niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Misiones to był koniec świata. Sprowadzenie jakiegokolwiek sprzętu czy części zamiennych graniczyło z cudem  pod względem finansowym i logistycznym, dlatego człowiek, który potrafił zbudować maszynę, z tego co znalazł na miejscu był uznawany za wręcz cudotwórcę.

Poznamy historię Ignacego Domeyki, polskiego geologa i mineraloga, pisarza  Andrzeja Bobkowskiego, Witolda Gombrowicza, Sławomira Mrożka, legionistów  na Haiti, żołnierzy Andersa w Argentynie i wielu innych postaci mniej lub bardziej znanych.

Za horyzont to wciągająca książka, chociaż trzeba ją czytać powoli. Jest jak  dobra  powieść,  jednak ilość informacji nie pozwala na przekartkowanie jej ot tak. Do niektórych fragmentów warto wracać, przeanalizować, najlepiej czytać rozdziałami. Ilość nazwisk, miejsc, wydarzeń w połączeniu z szybkim czytaniem sprawi, że czytelnikowi wszystko się wymiesza, a szkoda by było. Książka jest wartościowa i warta przeczytania.

 

Zapraszamy do przeczytania innych wpisów o Meksyku i Brazylii.

Więcej o książce na stronie Wydawnictwa Znak.

Comments are closed.